Ą Ę i inne grzechy



Kłócę się z przyjacielem moim serdecznym, który Francję kocha miłością prawie taką, jaką obdarza swoją piękną, acz niepraktyczną żonę.
Rozpływa się nad zapamiętanymi prowansalskimi pejzażami pachnącymi lawendą i romantyzmem uliczek Montmartre’u.
Kłócę się z zawziętym znajomym, podsyłającym mi zdjęcia z ulicznych demonstracji i rozrób z aktywnym udziałem policji, żandarmerii, a czasami i wojska. „Palą samochody” - mówi. „Strajkują! I o co im chodzi?!”
Kłócę się z kuzynem (rodziny się nie wybiera!)
rozkosznie taplającym się w błotku stereotypów. „ Jak ty tam wytrzymujesz? Ąę i pardąs. Szaliczki, pierdolniczki, ślimaczki”
La Ferte – to z książki jest piękne. Piękniejsze chyba niż jakiekolwiek prawdziwe pikardyjskie miasteczko. Prawo autora! Pomieszałam, dodałam, ujęłam. Ale swoją porcję brzydoty nawet to moje, wymyślone La Ferte musiało dostać.
Bo przecież nic nie jest czarne, albo białe, dobre, albo złe.
U Olovskiego w piwnicy grasują szczury, a starsze panie żyją w pięknych domach, ale dziwaczeją z samotności i biedy.
Cracovia nie lubi Wisły, krakusy nie lubią warszawiaków, a Bretończycy chyba nikogo nie lubią, bo u nich jest najpiękniej, najlepiej i w ogóle naj.
Nikt nie lubi paryżan, bo się wymądrzają, a poznaniacy to pyry!
Ach, no i zapomniałam dodać, że mieszkańcy Pikardii to buraki.
Stereotypy dotyczące krajów, czy też po staremu myśląc narodów są jeszcze silniejsze i jeszcze ich więcej.
Co to ma do przygód komisarza Serge’a Olovskiego?
Ano ma! Bo tak pięknie można w lekkim kryminale przemycić mnóstwo różnych wiadomości, podsunąć inny sposób myślenia, pokazać różne rzeczy od innej strony.
Czy to się udało? Zobaczymy.
Pierwsza część przygód Olovskiego ukaże się już niedługo. Poczekamy (na recenzje), zobaczymy.


A jak o kryminałach mowa.
Dokładnie dziś mija 10 lat istnienia Wydawnictwa Oficynka!
10 lat ryzyka, 10 lat pracy, 10 lat
starań o podniesienie statusu kryminału
Wszystkiego dobrego Bracia w Zbrodni! Udanych premier i wiernych czytelników!








Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sabbath bloody Sabbath

Nieuchronność, czyli smutek pustych filiżanek

Nieżycie