Czytanie wierszy, czytanie wierszy, czytanie wierszy
Dom stoi tuż nad potokiem. Ma zielone, kamienne posadzki, okna wychodzące na zieleń i trochę na niebo. Dom ma piec, który ociupinę kopci, bo już stary, ale daje dobre, drzewne ciepło. Dom miał kiedyś nierówne ściany z niezdarnych tynków i murki z czerwonej cegły, między którymi chowały się garnki i patelnie. Na ścianie wisiał młynek do mielenia kawy. Z korbką. Porcelanowy pojemnik, malowany w kwiatki, przechowywał ziarna. Z belki pod sufitem zwisała złota klatka, a w niej kolorowy, drewniany ptaszek. Nie trzyma się przecież w klatkach żywych ptaków Ale to było kiedyś. Potem przyszli ludzie, którzy wygładzili ściany i zburzyli ceglane murki. Chcieli, żeby było nowocześnie, gładko i błyszcząco. Potem przyszli inni ludzie. Przychodzili i odchodzili. Budowali i niszczyli, upiększali i zaniedbywali, a dom trwał. Ze swoimi zielonymi podłogami, oknami wpatrzonymi w niebo i korony drzew. A jeśli wyjść przez ganek, nierówną kamienną ścieżką dojść nad brzeg i wędrować pod prąd, to poto