Posty

Wyświetlam posty z etykietą Rzeczy których nie wyrzuciłem

Jak zaczęłam kochać Wichę

Obraz
  Przez przypadek oczywiście. A nawet nieco anegdotycznie. Maxime, przyjaciel syna, wybierał się w swoją pierwszą w życiu podróż do Polski. Mój syn trochę go do tej wyprawy przygotowywał. Takie tam - jak jest "proszę", "dziękuję", "dzień dobry" i dlaczego taksówkę na lotnisku należy brać tylko z postoju (tu akurat różnic wielkich nie ma, panowie "może taksóweczkę?"są wszędzie tam, gdzie są lotniska). Maxime, miły chłopak, zapragnął przywieźć koledze drobny upominek z wakacji. Jego wybór padł na "Rzeczy których nie wyrzuciłem". Polskiego nie znał ni w ząb (i to się chyba niewiele zmieniło), o czym książka jest, nie miał pojęcia. Kupił ją, bo urzekł go przedmiot. A trzeba dodać, że Maxime jest grafikiem. - Patrz jaka jest piękna - powiedział syn - Yhm. "M" trochę wylazło za okładkę - palnęłam z głupia. - Chryste, matka! - skomentowało dziecko, w dwóch słowach podsumowując moją ignorancję. Słyszałam, oczywiście, o tym wydawnictwi