Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2020

Krzesło jako inspiracja

Obraz
Kupić dom nie jest łatwo. I nie chodzi mi o milion formalności z tym związanych , czy (drobiazg!) zdobycie pieniędzy. Mam na myśli pogodzenie wymagań wszystkich zainteresowanych. W tym wypadku były to cztery osoby i pies (nie zapominajmy o psie!). Nagle okazało się, ż e jeden chce absolutnej dziczy. Znacie to – jeśli widać dym z komina sąsiadów, to za duży tłok. Drugi ma tylko marzenie, żeby mógł puszczać swoja muzykę na full, jeszcze inny chciałby się jednak zobaczyć czasami z dziewczyną i dojechać do domu późnym wieczorem (czym, jeśli nie ma się prawa jazdy, ani samochodu?) Ja nagle zaczęłam doceniać bliskość lekarza, sklepu, apteki i innych tego typu cywilizacyjnych osiągnięć. O czym myślał pies – trudno powiedzieć, ale jego patrole wokół ćwierć hektarowego ogrodu, radosne obszczekiwanie rowerzystów i powroty na swoje posłanie dopiero po zmroku – bo tak było w domu, który do tej pory zajmowaliśmy- coś tam jednak sugerowały. Kompromis to, jak wiadomo taki spos

Skutki lektur

Obraz
Od kilku lat trwa na Facebooku sympatyczna zabawa. Ostatnio funkcjonuje pod nazwą #BookChallenge#. Wcześniej nie miała swojej nazwy, ale chodziło o to samo. Przez 10, albo 7 dni należy zamieszczać zdjęcia okładek książek ważnych,  z jakiegoś powodu istotnych i za każdym razem zapraszać do zabawy kolejną osobę. Taki książkowy „łańcuszek”. I jak większość facebookowych zabaw ma liczne typy, odmiany i wariacje. Jedni wykonują plan minimum (ja tak zrobiłam rok temu), zamieszczają zdjęcie okładki i tyle. Inni uzasadniają jakoś swój wybór. Piszą kilka słów o książce, albo o autorze. Jeden z moich znajomych zrobił to jeszcze inaczej. Usprawiedliwiając się (przekonująco), że jego biblioteka za nim nie nadąża w ogóle nie zamieszczał zdjęć okładek, tylko własne fotografie z licznych podróży. A  pisał pod (nad?) nimi króciutkie felietony, uzasadniające wybór tej, czy innej książki i jej bardziej lub mniej magiczny wpływ na dalsze jego losy i całkiem poważne wybory. W tym przypadku zabawa d

Ą Ę i inne grzechy

Obraz
Kłócę się z przyjacielem moim serdecznym, który Francję kocha miłością prawie taką, jaką obdarza swoją piękną, acz niepraktyczną żonę. Rozpływa się nad zapamiętanymi prowansalskimi pejzażami pachnącymi lawendą i romantyzmem uliczek Montmartre’u. Kłócę się z zawziętym znajomym, podsyłającym mi zdjęcia z ulicznych demonstracji i rozrób z aktywnym udziałem policji, żandarmerii, a czasami i wojska. „Palą samochody” - mówi. „Strajkują! I o co im chodzi?!” Kłócę się z kuzynem (rodziny się nie wybiera!) rozkosznie taplającym się w błotku stereotypów. „ Jak ty tam wytrzymujesz? Ąę i pardąs. Szaliczki, pierdolniczki, ślimaczki” La Ferte – to z książki jest piękne. Piękniejsze chyba niż jakiekolwiek prawdziwe pikardyjskie miasteczko. Prawo autora! Pomieszałam, dodałam, ujęłam. Ale swoją porcję brzydoty nawet to moje, wymyślone La Ferte musiało dostać. Bo przecież nic nie jest czarne, albo białe, dobre, albo złe. U Olovskiego w piwnicy grasują szczury, a starsze panie żyją w piękny

Narodziny bohatera

Obraz
To był długi poród. Kilkuletni. W sumie niebolesny, ale rozciągnięty w czasie do niemożliwości. Pierwsze ruchy, maleńkiego jeszcze, płodu poczułam około 2010 roku, kiedy to zmuszeni różnymi okolicznościami objeżdżaliśmy całe połacie północnej Francji w poszukiwaniu domu, który nadawałby się do zamieszkania i nie zrujnowałby nas doszczętnie. Wymagania mieliśmy niewygórowane: niechby nie kapało na głowę, niechbyśmy się jakoś pomieścili, no i do pracy żeby nie trzeba było jechać dłużej niż godzinę. Naoglądaliśmy się. Najeździli. Nazwiedzali. Francuskie wsie mają zwartą zabudowę i oddalone są od siebie średnio o 10-15 kilometrów. Dzielą je połacie pól, albo lasów, albo jednego i drugiego co daje wrażenie kompletnej izolacji. A każda wieś to zamknięty światek. Ze swoim merem, szkółką dla najmłodszych dzieci, ze swoją elitą, pielęgnowanymi tradycjami, każda wyposażona w swoich dziwaków i oryginałów. Te bliżej Paryża i innych większych miast częściej przypominają developerskie osie

Blog obok

Obraz
Blog obok pisania książek, obok spraw poważnych, które martwią i spraw drobnych, które męczą. Obok rozmów telefonicznych przerwanych, bo brak zasięgu i rozmów bezpośrednich przerwanych, bo ktoś się dokądś śpieszy. A więc blog o pisaniu książek i o tych już napisanych, o sprawach poważnych i o drobiazgach. Blog obok. Na dodatek blog chaotyczny i niesystematyczny. No bo umówmy się, że Ty też nie będziesz go czytać systematycznie. Kto by miał na to czas! Ty też wpadniesz tu, co najwyżej czasami i przejrzysz tytuły wpisów wybierając coś na chybił trafił. To co? Zaczynamy?