Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2025

Weź tego lepiej nie czytaj

Obraz
  Beata Kołodziejczyk wyskoczyła mi, jak z konopi, cztery lata temu. Wyskoczyła z Uśpionymi – książka taka. Niewesoła. Potem mi zniknęła. Beata, nie książka. Nie całkiem zniknęła, bo były wiersze, konkursy, nagrody, wyróżnienia, a może i coś jeszcze, o czym nie wiem. A teraz wskoczyły mi „Cztery smaki”. Też trochę jak z konopi, bo ani to nowość (pierwsze wydanie z 2015, drugie z 2017 roku), ani nie szukałam . Dostało mi się jak ślepej kurze. Najpierw na ostro. Nie powiem – jest ostro. Raczej nie dla dziewczynek, chociaż dziewczynek tam sporo. Jest narkodelirka, półsen, neurotyczne ciągi, deliryczne schizy – no, ostro. Lepiej chyba nie czytać, bo po co to wiedzieć. Potem jest na słono. Jeszcze lepiej, jeszcze dalej. Jeszcze bliżej tego ciemnego. Już umierania, chociaż jeszcze nie śmierci. Umierania na różne sposoby. Czasami we śnie, przez sen, czasami szpitalnego umierania, chorobowego, starczego, umierania zaprzeszłego, które już było. Uczestniczy się w tym, albo...

Kalendarze i łapanie czasu

Obraz
  Stary nawyk. Kalendarz, zwany dawniej książkowym, musi być. Zastrzegam, że dawniej, bo widziałam już nazwę „organizer roczny”, ale, wybaczcie, nie będę jej używać. Słowo organizer kojarzy mi się (nie mam pojęcia dlaczego) z małym, złośliwym zwierzątkiem, rodzajem nadpobudliwego gryzonia z wiecznie skrzywionym ryjkiem. Zostanę więc przy starej dobrej nazwie kalendarz. Ja bez niego ani rusz. Czas mi się gubi. A nawet obydwa czasy – ten z przodu i ten już za mną. Bez kalendarza (książkowego) siedzę przy kawie bezradna jak dziecko we mgle. Do kogo mam zadzwonić, kiedy ma przyjść ktoś, a kiedy ten inny, kombuchę mam już przelać do butelek, czy jeszcze poczekać, a termin „proszę się zgłosić za dwa tygodnie” to już minął, czy jeszcze? Z kalendarzem nie dam się nabrać na żadne „dawno nie dzwoniłaś, kochana”. Jak, że dawno? Proszę bardzo czarno (lub niebiesko) na białym stoi, że trzy dni temu. Że pamięć już nie ta? Oczywiście. I będzie tylko gorzej. Po to właśnie muszę mieć...