Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2022

Taki mamy klimat

Obraz
         No i właściwie, po tym tytule i zdjęciu, mogłabym już wyłączyć komputer. Ewentualnie dorzucić jeszcze jedno zdjęcie.      Ostatnio przeglądałam stare wpisy na blogu i wyszło mi, że najczęściej piszę o pogodzie. Na drugim miejscu ex aequo pies i Olovski. Reszta właściwie jest nie do sklasyfikowania. Jakoś tak o niczym. Wstyd trochę. Gdzie ten dziennikarski pazur, społeczne zaangażowanie, zamiłowanie do polemiki, publicystyczne zacięcie i inne takie? Ano, chyba na emeryturze. Nie wiem, czy zasłużonej, ale na pewno dobrowolnej i długotrwałej. Po co innym chleb odbierać, skoro codziennie, bez problemu (wystarczy się podłączyć do internetu) spotkać się człowiek może z nieograniczoną ilością autorytetów i znawców w dowolnej dziedzinie. Znawcy się rozpisują, argumentują zajadle i (najczęściej) wykrzykują swoje racje. Ci co w kontrze, protestują, wyśmiewają, argumentują wykrzykując i tak w kółko. A na koniec (ktoś to genialnie wymyślił) jest ban, obraza, święte (albo i nie) oburzenie,

Coś mnie znika

Obraz
                 To trwa dobrych parę miesięcy. A jak się tak zastanowić, to będzie ze dwa lata. I jak to często bywa, pierwsze objawy zlekceważyłam. Reagowałam typowo francuskim wzruszeniem ramion i tym "bah" z przeciągniętym "aaa". Ale to się ciągle powtarza. I powtarza, i powtarza. I zaczyna niepokoić. Myślicie, że mnie całkiem zniknie? No bo tak.      Zabierają śmieci. Przed domami powystawiane kubły. Te z żółtym deklem na plastik i papier, z czarnym na te zwykłe (gdzieniegdzie zwane "mieszanymi"). Kubły wystawiamy wieczorem, bo śmieciara jeździ bardzo wcześnie, tak między czwartą, a piątą rano. Rano kawa, itp., potem pies na siusiu, ja po kubeł. Pełny! Widzę sąsiad swój zabiera. Wymieniamy bążury, pytam. - Pana pusty? - Pusty. Czemu by nie? Ano właśnie nie wiem. Bo mój ominęli. Tego sąsiada z drugiej strony też, z przeproszeniem, wypróżnili. Tylko mój został.      Albo z tą pocztą (było o tym w poprzednim wpisie). Dotarła właśnie jedna z przesyłek i t

Gdybyż

Obraz
      Gdybyż dzieciństwa naiwności nie utracić, cieszyłby się człowiek z zimy (a pewnie i z jesieni, wiosny i lata). A tak, cóż. W dorosłości o rachunkach za prąd, o warunkach na drodze, o grasujących wirusach i depresjach, brakiem światła spowodowanych, raczej się myśli, niż o sankach, bałwankach, choinkach.      Społecznościowomedialna rzeczywistość błyska od światełek, girlandek, oszronionych gałązek, razi w oczy bielą obrusów, ogłusza trzaskającymi polanami w kominkach i mocno trąci zapachem pierników, pieczystego, albo jakimś tam innym (bo może vegańsko, bezglutenowo, z azjatycka, czy jeszcze inaczej?). Tak fajnie dziecięco. Zupełnie jakby w tym okresie tę przestrzeń zajmowały nieuleczalnie radosne małolaty.  A tak realnie? Rozmowa pierwsza: - No i jak tam po świętach? - A daj spokój! Ledwo żyję. - Dzieci były? - No były, były. Mały się czymś zatruł. Na ostry dyżur musieliśmy jechać. Ojca tylko z nim wpuścili, bo kowid, a my z Tereską w samochodzie, pod szpitalem, tylko SMS-y odbi