Okna
Do
domu obok wprowadziła się młoda para z kilkumiesięcznym
dzieckiem. To ten sam dom, w którym mieszkała starsza pani,
pierwowzór Geneviève Hibou.
I znów spełniająca się przepowiednia, bo tego właśnie bał się Serge po śmierci swojej sąsiadki – hałaśliwych sąsiadów.
Młodzi są sympatyczni, energiczni, radośni, przyjaźni, towarzyscy, pełni planów i entuzjazmu.
Z entuzjazmem i energią remontują dom. Nie straszne im czterdziestostopniowe upały, antywirusowe ograniczenia, ani kaprysy rzemieślników.
Wybebeszyli już całą kuchnię, zdemolowali łazienkę, skuli tynki w pokojach, a nawet zmienili dach nad ogrodową szopką z przydasiami.
Nie zapomnieli o ogrodzie. Kosiarki, piły, obcinarki i co tam jeszcze – burczy, wyje, charczy i rzęzi od świtu do zmroku.
Szukam cienia w ogrodzie. Pies też szuka, ale on ma silniejszy instynkt przeżycia, więc szybko wybrał kąt między lodówką, a schowkiem na szczotki.
Ja się jeszcze resztką sił upieram przy świeżym wiejskim powietrzu i widoku (nieco przykurzonej, ale zawsze...) zieleni.
Aż do momentu kiedy młodzi zaczynają dobierać się do przyłącza kanalizacji, bo coś im się chyba zapchało.
Więc: najpierw młot pneumatyczny, potem jakieś świdry, a na koniec ten zapach.
Dziecko sąsiadów też zdegustowane, bo drze się z nasileniem niewiele ustępującym świdrom.
Wystarczy.
W domu też miło. A jak się zamknie okna, to nawet nie śmierdzi. No może pies trochę…, jakoś…, ale nie za bardzo. Może być.
Przez okno sobie popatrzę na tę przykurzoną zieleń. Na oczy podobno dobrze robi na zieleń popatrzeć. Od monitora odpocząć.
A okna lubię. Okna są ważne. Ważne są, że tak powiem, w obie strony. Myśli człowiek o czymś, snuje się po domu i wygląda przez okno. Albo wraca skądś (zwłaszcza wieczorem) i też zerka na okna. Dobrze, jeśli rozświetlone, ale jeśli nie – też nic nie szkodzi, zaraz zabłysną. A cudze, jeśli rozświetlone - budzą ciekawość, bo za nimi tyle się dzieje.
I znów spełniająca się przepowiednia, bo tego właśnie bał się Serge po śmierci swojej sąsiadki – hałaśliwych sąsiadów.
Młodzi są sympatyczni, energiczni, radośni, przyjaźni, towarzyscy, pełni planów i entuzjazmu.
Z entuzjazmem i energią remontują dom. Nie straszne im czterdziestostopniowe upały, antywirusowe ograniczenia, ani kaprysy rzemieślników.
Wybebeszyli już całą kuchnię, zdemolowali łazienkę, skuli tynki w pokojach, a nawet zmienili dach nad ogrodową szopką z przydasiami.
Nie zapomnieli o ogrodzie. Kosiarki, piły, obcinarki i co tam jeszcze – burczy, wyje, charczy i rzęzi od świtu do zmroku.
Szukam cienia w ogrodzie. Pies też szuka, ale on ma silniejszy instynkt przeżycia, więc szybko wybrał kąt między lodówką, a schowkiem na szczotki.
Ja się jeszcze resztką sił upieram przy świeżym wiejskim powietrzu i widoku (nieco przykurzonej, ale zawsze...) zieleni.
Aż do momentu kiedy młodzi zaczynają dobierać się do przyłącza kanalizacji, bo coś im się chyba zapchało.
Więc: najpierw młot pneumatyczny, potem jakieś świdry, a na koniec ten zapach.
Dziecko sąsiadów też zdegustowane, bo drze się z nasileniem niewiele ustępującym świdrom.
Wystarczy.
W domu też miło. A jak się zamknie okna, to nawet nie śmierdzi. No może pies trochę…, jakoś…, ale nie za bardzo. Może być.
Przez okno sobie popatrzę na tę przykurzoną zieleń. Na oczy podobno dobrze robi na zieleń popatrzeć. Od monitora odpocząć.
A okna lubię. Okna są ważne. Ważne są, że tak powiem, w obie strony. Myśli człowiek o czymś, snuje się po domu i wygląda przez okno. Albo wraca skądś (zwłaszcza wieczorem) i też zerka na okna. Dobrze, jeśli rozświetlone, ale jeśli nie – też nic nie szkodzi, zaraz zabłysną. A cudze, jeśli rozświetlone - budzą ciekawość, bo za nimi tyle się dzieje.
Dawno temu, zmotywowana licznymi przeprowadzkami namalowałam całą serię obrazów pt. Okna. Większość poszła do ludzi, ale dwa jeszcze zostały.
I nie mówcie, że są ponure, bo nie są. Są pełne nadziei.
Sąsiedzi za okna też się wzięli. Ale tylko skrobią i malują. Olejna ftalowa znakomicie komponuje się z organiczną nutą z kanalizacji.
To
ja chyba popiszę dziś w spokoju. Pies jest mądry człowiek i wie
co robi, drzemiąc za lodówką. Niech
śpi.
Olovski,
mimo bólu w kolanach, musi zakończyć pewną sprawę, która już
stanowczo za długo się ciągnie. To pewnie przez te upały.
okno na duszę artystki...
OdpowiedzUsuń