Groza narasta


Gorąco? Tutaj też.
Wczoraj na jednym z moich ulubionych kanałów leciał sympatyczny, mroczny kryminał, którego akcja rozgrywała się gdzieś w górach. Zimą. Główna bohaterka, zamotana w szal powtarzała „Ach, jak zimno na zewnątrz!”, za każdym razem gdy wchodziła do jakiegoś pomieszczenia.

Oglądałam odklejając co jakiś czas plecy od oparcia kanapy, ubrana w niemożliwie rozciągnięte gacie (niegdyś całkiem przyzwoite szorty) i nie mniej rozmamłaną bluzkę. Była 21.05 i 35 stopni na termometrze, który przepisowo, wisi na północnej ścianie i nigdy słońca nie ogląda.
A ci tam, w telewizorze biegali po śniegu, nosy mieli czerwone, rękawice i buty z futerkiem. Miło popatrzeć.
O północy schłodziło się i u mnie. Do 28 stopni.
No, gorąco, gorąco. I ciągle jakieś burze. I ciągle straszą, że nadciągają jeszcze silniejsze. Strach.
A sądząc po przerwach na reklamy, to wszyscy są na wakacjach?! Leżą na plażach, pływają sobie w krystalicznej wodzie, smyrają rekiny za uszami, pani
om kwieciste pareo powiewa w lekkiej bryzie, panom muskularna klata błyszczy od pachnących olejków, a wieczorem wszyscy idą na drinka. Takiego różowego, z parasolką.
Czy wy jesteście na wakacjach? Bo ja jakoś nie. I niewielu moich znajomych na ten luksus może sobie pozwolić w pełni sezonu.
Na dodatek, jak już skończy się przerwa na reklamy to wracają pożary,
Bejrut, protesty umęczonych i sfrustrowanych pracowników, kolejna ekologiczna katastrofa zamieniająca turystyczny raj w cuchnącą, smołowatą pustynię i znowu Białoruś, i Liban, i znowu doprowadzeni do skraju bezradności pracownicy tego, czy innego sektora, w tym lub innym kraju. No a w Polsce? No, a w Polsce najistotniejszym problemem jest kto z kim sypia.
Seksualność i religia, przemoc i pogarda, jedynie słuszne punkty widzenia i wyzwiska.
Hejt i agresja na zmianę z nachalnym kiczem i „dziennikarstwem” na poziomie: „W miejscowości Dojki Wielkie urodziło się cielę z dwoma głowami”- to dla odmiany rzeczywistość internetowa.
No strach!
A potem znowu reklama z rumianymi dziećmi, sielankowymi pejzażami. I wszyscy śliczni i uśmiechnięci...aż do następnej relacji z Bejrutu, aż do następnych zdjęć płonących lasów, aż do następnych demonstracji podczas których jedni ludzie biją drugich. Biją, bo można, bo mają na to przyzwolenie władz i aprobatę części społeczeństwa.
Celowo nie używam słowa policja, bo oni przecież po robocie pójdą do domu, zupę zjedzą, do apteki skoczą po plaster, bo jakieś takie otarcia mają na rękach, z sąsiadka pożartują.
A rano znowu do roboty…
No, zgroza.
I w takiej atmosferze wymyślać historie emerytowanego komisarza Olovskiego?
Kto to będzie
czytał?
Może jednak ktoś przeczyta? Może w największy upał trzeba obejrzeć film o alpejskiej zimie,
a wieczorem po całym dniu w robocie popatrzeć na reklamy kurortów pod palmami. Niczego to nie zmieni, ale odsapnie człowiek przez chwilę, zanurzy się w nieistniejący, ale sympatyczniejszy świat i łatwiej będzie potem znieść ten prawdziwy.


Więcej o książce pod tym linkiem. Prace trwają. Już niedługo, już niedługo! 
http://oficynka.pl/pl/p/Dom-z-ogrodem-tanio-sprzedam.-Swiateczne-porzadki-Genevieve-Hibou-Eliza-Veinard/728 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sabbath bloody Sabbath

Nieuchronność, czyli smutek pustych filiżanek

Nieżycie