Dzień dobry

 

 


     Dzień dobry to jest wtedy, gdy zupę trzeba zrobić. I jeszcze kota nakarmić. Z dzieckiem przy lekcjach posiedzieć, bo dzieci teraz to

Po chleb wyskoczyć, zanim zamkną, na rano, żeby starczyło. Z sąsiadką pod sklepem postać nie za długo, bo jeszcze pralkę włączyć, a pogoda do niczego, to nie schnie. 

Ta z trzeciego okna znowu myje. U mnie brudne, aż wstyd. W sobotę może zdążę. A prasowania sterta, nie wyrabia się człowiek. Tylko patrzeć jak wieczór.

Telewizor ryczy, prądu szkoda. Zupę odgrzać. Kotu daj, nie widzisz, że się kręci.

U sąsiadów awantura znowu. Drzwi zamknąłeś? No popatrz, znowu leje.

Daj ten płaszcz, guzik trzeba przyszyć, jak pójdziesz bez guzika, jeszcze z przodu. Po ciemku, to ja nie bardzo widzę. Tę lampkę byś dał tu bliżej.

Telewizor ścisz, niech nie ryczy.

Lekcje zrobiłaś? Tylko nie siedź za długo.

 Popatrz, jak to leje, a mówili, że

Kotu nie dawaj, ja już dałam.

Jedz, jedz, zupy na jutro starczy






	





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sabbath bloody Sabbath

Nieuchronność, czyli smutek pustych filiżanek

Nieżycie