Jak przetrwać listopad, czyli herbata, książka, koc.

 


 No i wszedł człowiek w listopad. Niechętnie, z katarem, porannym kaszlem, dniem krótkim, z wiecznym niewyspaniem i witaminy D niedoborem, ale cóż robić. 

Przyszedł. Zainstalował się. Jest. 

Internet pęka w szwach od słodkich (i coraz słodszych), jesiennie rozleniwionych kotów, a listopadowa mantra (co trzeci post na FB) brzmi "książka, kawa, koc". Kot pod tym kocem znakomicie się zmieści, mimo że internauci używają najczęściej koców w niewielkim rozmiarze - kocyków. No i jest też pewna dowolność w doborze napojów. Może być herbata, gorąca czekolada, a co odważniejsi przyznają się do kieliszka wina lub lampki koniaku.

Pewnie od czasu do czasu ktoś jednak leci do roboty, dzieci do szkoły odstawia, zakupy robi, z szefem się kłóci, na pociąg się spóźnia. Ale po co o tym pisać?

Kocyk, książka, herbatka - taki ma być listopad i już. 

Bo już nam się nudzi to wszystko. I ta wojna i susza, i powodzie. I to, że podwyżki, że prąd trzeba oszczędzać. Że ktoś choruje, umiera ktoś, że ignorancja butnie podnosi łeb i wyłazi z każdego kąta. Oszuści, cali w uśmiechach, udzielają wywiadów, influencerka z opuchniętymi ustami diagnozuje stan bezpieczeństwa państwa, co dwa słowa wtrącając "rozumiesz?" i znów mają podrożeć bilety na pociągi dalekobieżne.

Kawa, kocyk, książka.


Trzydziestolatkowie z burnoutem pustym wzrokiem gapią się w sufit, szerszenie azjatyckie dziesiątkują pasieki, ludzie strajkują, bo może nawet chcieliby oszczędzać, ale nie bardzo mają z czego i znowu trzeba zamknąć jakiś szpital, bo nie przynosi dochodów.

W listopadzie, mimo mgieł, szarości i coraz wcześniej zapadającego zmroku, szaleństwo świata widać wyjątkowo wyraźnie.


Herbata, książka, koc.

Minie. Wszystkie jak dotąd mijały. Po nich zwykle przychodziły grudnie. A grudzień to już zupełnie co innego. Grudzień to podsumowania, choinki, prezenty. To plany, rozrachunki, czasami śnieg, dni wreszcie dłuższe ( w tym kilka wolnych), a poza tym zawsze przecież jest książka, koc i herbata.

... i telewizja. Wiem, do oglądania telewizji wstyd się teraz przyznawać, ale ja lubię. Dużo się można dowiedzieć z telewizji. Na przykład podwyżki cen biletów w transporcie publicznym sugerowała, już dwa tygodnie wcześniej, zwiększona ilość materiałów o samochodach z napędęm elektrycznym i strasznie dużo reklam na ten temat. Wiecie, jedzie taki mięśniak w ray banach samochodem (mniejsza o markę), przez pustynię, góry, lasy - dojeżdża na plażę, wysiada, przeciąga się, cyk wsadza wtyczkę w przedłużacz i ładuje.

Jak w telewizji mówią, że w demonstracjach/protestach brało udział sto tysięcy osób, to trzeba sobie to pomnożyć przez trzy i już mamy prawdopodobną liczbę - to jest ta funkcja edukacyjna telewizji.

Wywiady też lubię. Z politykami zwłaszcza. Można sobie wybrać wizję świata i pobawić sie w zgaduj zgadulę - któż to, ach kto jest właścicielem tej akurat stacji.

Koc, kawa, książka.


Jakoś tak zaraz po pierwszym listopada, z gorączką i bolącym gardłem, zmieniam sobie kanały, szukając czegoś nieinwazyjnego i cóż widzę? Świąteczny film. Taki z piękną niewiastą, przystojnym młodzieńcem, dziećmi (mile widziane sierotki), psami, choinkami i Mikołajem. Wszystko we wnętrzach z boazerią i płonącymi kominkami. No i śnieg. Dużo śniegu. Płatki 2x1,5 (w centymetrach mówię) i dmuchawa na full. 

W końcowej scenie przystojniak wyglądał jak himalaista docierający do bazy po zimowym przejściu północną ścianą, ale nie ona. Ona z wdziękiem trzepotała rzęsami i te płatki (2x1,5) tak jej ślicznie z włosów na policzki, z policzków na szaliczek, a dmuchawa na pół gwizdka, bo właśnie sie dogadywali w sprawie wspólnej (szczęśliwej) przyszłości.

Już dwa kanały znalazłam, które takie filmy puszczają od wczesnego popołudnia do środka nocy. A przecież jeszcze nawet chryzantemy nie zwiędły. Najwyraźniej listopad wielu doskwiera.

Dobranoc.


Najwyższy czas na herbatę, książkę, koc i aspirynę.

 

	
	
	
	




 






	
 



  

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sabbath bloody Sabbath

Nieuchronność, czyli smutek pustych filiżanek

Nieżycie