Spacer po premierze
Cześć. Co robisz? Bo ja to jakoś tak, nic szczególnego. Z psem byłam na spacerze. Coraz krótsze te spacery ( bo on coraz starszy i sił ma coraz mniej) i coraz wcześniejsze, bo dzień krótki, a wychodzimy zanim się ściemni. Trochę obydwoje niedowidzimy, więc w błocku się ciaptać po zmroku, nie ma sensu. Spotkaliśmy panią z pieskiem, ale z psiej przyjaźni nic nie wyszło, bo właścicielka uznała, że jej maleństwo boi się dużych psów. Maleństwo wyrywało się do mojego z radosnym merdaniem ogona, mój schylił się, żeby buzi-buzi było możliwe, ale pańcia zrobiła w tym momencie efektowne ziuuuuuup i psina podciągnięta smyczą zawisła tuż nad nosem mojego, rozpaczliwie przebierając w powietrzu łapami. Mój się zdziwił (nieczęsto jest mu dane takie widoki podziwiać), odstąpił ze dwa kroki i patrzy. Ja bym nawet już poszła, ale on się zaparł, bo przecież tu kolega przywitać się chciał, a człowiek jakieś dziwności z nim wyczynia. Może trzeba będzie bronić, czy coś? Ten mały zachowywał się jak dorodn