Coś mnie znika
To trwa dobrych parę miesięcy. A jak się tak zastanowić, to będzie ze dwa lata. I jak to często bywa, pierwsze objawy zlekceważyłam. Reagowałam typowo francuskim wzruszeniem ramion i tym "bah" z przeciągniętym "aaa". Ale to się ciągle powtarza. I powtarza, i powtarza. I zaczyna niepokoić. Myślicie, że mnie całkiem zniknie? No bo tak. Zabierają śmieci. Przed domami powystawiane kubły. Te z żółtym deklem na plastik i papier, z czarnym na te zwykłe (gdzieniegdzie zwane "mieszanymi"). Kubły wystawiamy wieczorem, bo śmieciara jeździ bardzo wcześnie, tak między czwartą, a piątą rano. Rano kawa, itp., potem pies na siusiu, ja po kubeł. Pełny! Widzę sąsiad swój zabiera. Wymieniamy bążury, pytam. - Pana pusty? - Pusty. Czemu by nie? Ano właśnie nie wiem. Bo mój ominęli. Tego sąsiada z drugiej strony też, z przeproszeniem, wypróżnili. Tylko mój został. Albo z tą pocztą (było o tym w poprzednim wpisie). Dotarła właśnie jedna z przesyłek i t