Posty

NIE/STWORZONA HISTORIA

Obraz
 Dzień dobry No cóż. Dziękuję za uwagę.

Dyskretni dostarczyciele szczęśliwości

Obraz
  Zacznę od pogody, bo to zawsze i elegancko i bezpiecznie. Pogoda zatem jest zmienna. Szybkozmienna powiedziałabym nawet. Wczoraj huraganowe podmuchy wiatru, chmury, deszcz, albo inny jakiś opad, jeszcze mniej sympatyczny, a dziś, proszę - słońce, błękitne niebo, rześki chłodek. Coś tam dmuchnie czasami, ale to nie to, co w minionym tygodniu. Tyle, że jutro znowu ma być paskudnie. Marzec po prostu. Na takie zmiany pogody, starsze panie reagują okolicznościową migreną, wzmożoną sennością, a co najmniej nieuzasadnionym spadkiem nastroju. Ja poszłam na całość. Od trzech dni migrena, wczoraj senność, dziś spadek nastroju. Jak szaleć to szaleć. Budziłam się niechętnie, spod zaklejonych powiek usiłując ocenić dzisiejsze wydanie świata. Wyszło, że poprawione i po solidnej korekcie, tzn.: okiennicami nie łomocze, słońce, za oknem nic nie chlupie.  Po pierwszej kawie (z mlekiem), popijanej jeszcze w łóżku, można się już do mnie odzywać, chociaż nadal na własne ryzyko. Tyle, że dziś odzywać się

Uwaga, nadchodzi!

Obraz
Zaraz się zacznie. Będą kociaczki i misie plujące serduszkami, będą bukiety w otoczeniu migających gwiazdeczek, przytulające się i przytulaśne zwierzaczki. Krówka z kotkiem, świnka z kurką, kurka z pieskiem i w ogóle jedna wielka zwierzęca orgia uczuć wyższych. Będą też dzieciaczki. Śliczne malutkie dziewczynki, które dają niewinnego całuska chłopczykowi, albo chłopczyk wręczający dziewczynce kwiatuszek. Dzieci w strojach takich bardziej międzyepokowych, żeby było łagodnie i milusio - sukieneczki za kolanko, skarpetki, sandałki, a jeszcze lepiej półbuciki z paseczkiem. Już Wam słodko? Będzie tego więcej. Będą piękne dziewczęta z rzęsami aż po samą grzywkę i młodzieńcy z sześciopakiem, skromnie przysłoniętym elegancką koszulą za milion pieniędzy, a także (to już do płaczu) pary uroczych staruszków, trzymających sie za zreumatyzowane ręce do ostatniego tchu. Tak będzie! Będzie też wysyp książek okolicznościowych. Romansów z serduszkami, rzuconych na rynek, bo teraz się sprzedadzą. Jak us

W nowy rok w starych butach?

Obraz
     Nie ma to, jak stare buty. Porządnie schodzone, przylegające do stóp, jak druga skóra, jak pierwsza skarpeta. Buty, które sporo dróg mają już za sobą i byle piarg, byle mokradło im nie straszne. Podobno w takich najdalej się zajdzie. Pozbyć ich się ciężko, choć czasami chciałoby się... Ale od początku.  Wschody słońca w styczniu późne. Siódma, nawet ósma rano to jeszcze środek nocy. Spałoby się choćby i do południa. W sobotę, na przykład. Zwłaszcza, że zagadał się człowiek w piątkowy wieczór, zasiedział, bo przecież wolne jutro. Budzik o szóstej. Nie! Jeszcze chociaż chwila. Maleńka chwileczka! Budzik o szóstej? Sobota? No tak, pociąg! I potem wszystko biegiem: zęby umyć, twarz ochlapać. Portki, sweter z podkoszulką w środku (tzw. gotowiec, zdejmowany wczoraj, półprzytomnie, metodą "wszystko w jednym"), plecak, dokumenty, walizka (pusta - jadę zabrać parę rzeczy), telefon. Kawa? Nie, kawa na dworcu, ewentualnie. Trzeba prawie biec. Kółeczka walizki rzężą żałośnie na każd

Raz dokoła

Obraz
       Miałam może pięć lat. Była zima. Dni krótkie, noce całymi dniami. I wcale nie tak, że niebo zawsze rozgwieżdżone i śnieg skrzący. Chmury gdzieś tak na wysokości dachów spotykały się z mglistym oparem. Szłam dokądś (a może skądś?), prowadzona przez dziadka za rękę. W drugiej ręce trzymał latarkę i oświetlał kawałek drogi przed nami. W rytm naszych kroków poruszały się cienie płotów, drzew i cienie cieni. Bo w absolutnych ciemnościach, w świetle latarki cienie pojawiają się znikąd i czają się za plecami. W uliczce między domami latarkę można było już zgasić. Mrok rozpraszały żółto rozjarzone okna i czasami jakaś żarówka, dyndająca nad wejściem, lub oświetlająca podwórze. Oświetlenie uliczne nie było wtedy rzeczą oczywistą. Nie wszędzie. Nie w niewielkich wsiach, nie w odległych od centrum zakamarkach miast. Latarka leżała zawsze tuż przy drzwiach, na półce pod lustrem, obok szczotki do ubrań.          Sprzątam po późnej kolacji. Goście zmęczeni drogą instalują się w przeznaczonym

Jak przetrwać listopad, czyli herbata, książka, koc.

Obraz
   No i wszedł człowiek w listopad. Niechętnie, z katarem, porannym kaszlem, dniem krótkim, z wiecznym niewyspaniem i witaminy D niedoborem, ale cóż robić.  Przyszedł. Zainstalował się. Jest.  Internet pęka w szwach od słodkich (i coraz słodszych), jesiennie rozleniwionych kotów, a listopadowa mantra (co trzeci post na FB) brzmi "książka, kawa, koc". Kot pod tym kocem znakomicie się zmieści, mimo że internauci używają najczęściej koców w niewielkim rozmiarze - kocyków. No i jest też pewna dowolność w doborze napojów. Może być herbata, gorąca czekolada, a co odważniejsi przyznają się do kieliszka wina lub lampki koniaku. Pewnie od czasu do czasu ktoś jednak leci do roboty, dzieci do szkoły odstawia, zakupy robi, z szefem się kłóci, na pociąg się spóźnia. Ale po co o tym pisać? Kocyk, książka, herbatka - taki ma być listopad i już.  Bo już nam się nudzi to wszystko. I ta wojna i susza, i powodzie. I to, że podwyżki, że prąd trzeba oszczędzać. Że ktoś choruje, umiera ktoś, że ig

Dzień pełen niczego

Obraz
    Zaczyna się od wstawania. A jeszcze przedtem od niechętnego budzenia. Rozpaczliwego trzymania się resztek snu i ciepła.  Kawa. Bardziej gorzka przed szóstą rano, drażniąca, z mocnym zapachem. Potem docierają hałasy. Trzaskanie drzwi, stukot obcasów, poszczekiwanie psa, szum samochodów, płacz dziecka.   Jeszcze ciemno, ale nie ma powrotu do spokoju nocy. Wychodzi się w tę już nie noc z pochylonymi ramionami. Wzrok chętniej szuka czegoś pod stopami niż blednących świateł latarni. Trzeba iść szybko, zamaszyście, dziarsko, trzeba samego siebie do tego ruchu przekonać. I znowu ciepło. Mniej przyjazne. Gęste, wielozapachowe, wieloczłowiecze ciepło zamkniętej metalowej tuby. Kołyszemy się w jednym rytmie, przymykamy oczy, zaciskamy dłonie na śliskich plastikowych uchwytach, przestępujemy z nogi na nogę, sprawdzamy telefony. Rozmowy, krzyki dzieci skądś zza okien, białe światła w zamkniętych pomieszczeniach, niebieskie światło monitorów, suchość w ustach, kolejna kawa. Lekki ból głowy. Głó