Posty

W jak porządki

Obraz
      Mówią, że wiosna. Facebook zakwitł magnoliami. A ze mnie zima jakoś wyjść nie chce.  Pokaże się słońce na chwilę, uwiedzie, rozplątuję szalik, okna otwieram. Koperek, myślę, zasieję. I co? Wiatr przychodzi. Mówią, że od oceanu. A może z północy. Solidny wiatr. A z nim chmury i deszcz i ponurość wszelka. Nie wiosenny radosny deszczyk, tylko sążnista ulewa. Zawiązuję szalik, zamykam okna, herbatę robię gorącą. Z cynamonem, cynamon rozgrzewa. Dachy z szarego ardoise błyszczą jak brzuchy śniętych ryb, schody porosły czymś zielonym i śliskim, mech między kępami trawy, mięciutki i dorodny.  Sweter, herbata i chlupot za oknem. Ludzie jacyś tacy pokurczeni, zakapturzeni, nawet już nie uskakują przed wodą, pryskajacą spod kół samochodów. A na południu susza. W jakichś nieszczęsnych wsiach wodę reglamentują. Przydałoby się im tam trochę tutejszego deszczu. Tu nadmiar, tam niedobór - nie ma porządku na świecie. Nie ma porządku w ogrodzie, a i w domu nie ma porządku. Szyby zachlapane, kurz p

Nieuzasadnione poczucie szczęścia

Obraz
    Kupiłam e-booka. Z przygodami, ale udało się. Jak zwykle, nie chciało przyjąć płatności, bo zabezpieczenia, bo error któryś tam, bo aplikację trzeba inną, nową, bo banki się dwa zintegrowały (ten mój z jakimś innym), a ta aplikacja w telefonie, a ten zakup w komputerze, a kod tu, a hasło tam. Cóż, nowoczesność.      Pokonałam nowoczesność, przyjęło, przysłali, wgrałam na Kindel, mam. Zaraz napisałam do autora, że będę czytać, że się cieszę. Nie, żeby prywatnie (głupio jakoś), ale w komentarzu pod postem na Facebooku.     Trochę żałuję, że e-book, bo okładkę widziałam i jest taka właśnie, jak powinna być. Oszczędna, doskonała graficznie (łącznie z liternictwem!), doskonała tematycznie - po prostu ta okładka tej książki. Inna być nie mogła. Layout pewnie też jest świetny i mieć to w rękach, oglądać, dotykać, przekładać kartki, zaglądać na koniec, wracać do początku, byłoby samą przyjemnością. Będzie. Bo na pewno kupię i w papierze. Więc kupiłam i czytam. Z tym "więc" to tak

NIE/STWORZONA HISTORIA

Obraz
 Dzień dobry No cóż. Dziękuję za uwagę.

Dyskretni dostarczyciele szczęśliwości

Obraz
  Zacznę od pogody, bo to zawsze i elegancko i bezpiecznie. Pogoda zatem jest zmienna. Szybkozmienna powiedziałabym nawet. Wczoraj huraganowe podmuchy wiatru, chmury, deszcz, albo inny jakiś opad, jeszcze mniej sympatyczny, a dziś, proszę - słońce, błękitne niebo, rześki chłodek. Coś tam dmuchnie czasami, ale to nie to, co w minionym tygodniu. Tyle, że jutro znowu ma być paskudnie. Marzec po prostu. Na takie zmiany pogody, starsze panie reagują okolicznościową migreną, wzmożoną sennością, a co najmniej nieuzasadnionym spadkiem nastroju. Ja poszłam na całość. Od trzech dni migrena, wczoraj senność, dziś spadek nastroju. Jak szaleć to szaleć. Budziłam się niechętnie, spod zaklejonych powiek usiłując ocenić dzisiejsze wydanie świata. Wyszło, że poprawione i po solidnej korekcie, tzn.: okiennicami nie łomocze, słońce, za oknem nic nie chlupie.  Po pierwszej kawie (z mlekiem), popijanej jeszcze w łóżku, można się już do mnie odzywać, chociaż nadal na własne ryzyko. Tyle, że dziś odzywać się

Uwaga, nadchodzi!

Obraz
Zaraz się zacznie. Będą kociaczki i misie plujące serduszkami, będą bukiety w otoczeniu migających gwiazdeczek, przytulające się i przytulaśne zwierzaczki. Krówka z kotkiem, świnka z kurką, kurka z pieskiem i w ogóle jedna wielka zwierzęca orgia uczuć wyższych. Będą też dzieciaczki. Śliczne malutkie dziewczynki, które dają niewinnego całuska chłopczykowi, albo chłopczyk wręczający dziewczynce kwiatuszek. Dzieci w strojach takich bardziej międzyepokowych, żeby było łagodnie i milusio - sukieneczki za kolanko, skarpetki, sandałki, a jeszcze lepiej półbuciki z paseczkiem. Już Wam słodko? Będzie tego więcej. Będą piękne dziewczęta z rzęsami aż po samą grzywkę i młodzieńcy z sześciopakiem, skromnie przysłoniętym elegancką koszulą za milion pieniędzy, a także (to już do płaczu) pary uroczych staruszków, trzymających sie za zreumatyzowane ręce do ostatniego tchu. Tak będzie! Będzie też wysyp książek okolicznościowych. Romansów z serduszkami, rzuconych na rynek, bo teraz się sprzedadzą. Jak us

W nowy rok w starych butach?

Obraz
     Nie ma to, jak stare buty. Porządnie schodzone, przylegające do stóp, jak druga skóra, jak pierwsza skarpeta. Buty, które sporo dróg mają już za sobą i byle piarg, byle mokradło im nie straszne. Podobno w takich najdalej się zajdzie. Pozbyć ich się ciężko, choć czasami chciałoby się... Ale od początku.  Wschody słońca w styczniu późne. Siódma, nawet ósma rano to jeszcze środek nocy. Spałoby się choćby i do południa. W sobotę, na przykład. Zwłaszcza, że zagadał się człowiek w piątkowy wieczór, zasiedział, bo przecież wolne jutro. Budzik o szóstej. Nie! Jeszcze chociaż chwila. Maleńka chwileczka! Budzik o szóstej? Sobota? No tak, pociąg! I potem wszystko biegiem: zęby umyć, twarz ochlapać. Portki, sweter z podkoszulką w środku (tzw. gotowiec, zdejmowany wczoraj, półprzytomnie, metodą "wszystko w jednym"), plecak, dokumenty, walizka (pusta - jadę zabrać parę rzeczy), telefon. Kawa? Nie, kawa na dworcu, ewentualnie. Trzeba prawie biec. Kółeczka walizki rzężą żałośnie na każd

Raz dokoła

Obraz
       Miałam może pięć lat. Była zima. Dni krótkie, noce całymi dniami. I wcale nie tak, że niebo zawsze rozgwieżdżone i śnieg skrzący. Chmury gdzieś tak na wysokości dachów spotykały się z mglistym oparem. Szłam dokądś (a może skądś?), prowadzona przez dziadka za rękę. W drugiej ręce trzymał latarkę i oświetlał kawałek drogi przed nami. W rytm naszych kroków poruszały się cienie płotów, drzew i cienie cieni. Bo w absolutnych ciemnościach, w świetle latarki cienie pojawiają się znikąd i czają się za plecami. W uliczce między domami latarkę można było już zgasić. Mrok rozpraszały żółto rozjarzone okna i czasami jakaś żarówka, dyndająca nad wejściem, lub oświetlająca podwórze. Oświetlenie uliczne nie było wtedy rzeczą oczywistą. Nie wszędzie. Nie w niewielkich wsiach, nie w odległych od centrum zakamarkach miast. Latarka leżała zawsze tuż przy drzwiach, na półce pod lustrem, obok szczotki do ubrań.          Sprzątam po późnej kolacji. Goście zmęczeni drogą instalują się w przeznaczonym