Nieżycie
Postanowiła już więcej nie żyć, choć umrzeć nie miała jeszcze zamiaru. On umarł i to na razie wystarczy. Na nią nie pora, a do tego grzech byłby, gdyby sama próbowała. Najwięcej było w niej złości. Niezgody i strachu. Bo jak to teraz ma być? Kto to wszystko będzie ogarniał? Te urzędy, rachunki, ten stary, wiecznie psujący się samochód, ten cały bajzel w garażu i spaloną żarówkę w piwnicy? Na pewno nie ona. Nie ma na to siły. Na czarno się ubrała zaraz jak zadzwonili ze szpitala i tak już zostało. Córkom kazała kupić wszystko czarne, bo za dużo tego w szafie nie było. - Ale mamo przymierzyć musisz. Jak ja mam ci kupić tak na oko? - Głowy do tego nie mam. Idź sama. Ja nie mam siły. I tak już zostało. Pogrzebu jeszcze dopilnowała, żeby wszystko było jak trzeba. Za trumnę zapłaciła i księdzu, wyklinając, że ździerstwo. Salę kazała córkom wynająć i sprawdziła co tam do jedzenia zamówiły, bo ludzi się nazjeżdżało. Tak się jakoś w sobie zacięła, jak automat kiwała głową, dała się obśc